piątek, 27 kwietnia 2012

Kabelek

Trzeba się nieźle nakręcić żeby coś zakablować :))
 Pisałam wcześniej, że interesował mnie ten sposób skręcania runa ze względu na skarpety. 4 nitki to jednak  trochę lepiej niż 3, a biorąc pod uwagę, że sklepowe przędze na skarpety to wszystko 4-nitkowce powinno być ok. Wcale nie jest tak prosto opanować tę technikę (przynajmniej dla mnie) mam tendencję do mocnego skrętu i niestety pierwsza próba skończyła się typowym 4-ply trzeba było 2 razy odkręcać bo inaczej byłby sznurek. Dopiero drugie podejście dało jakiś efekt kablopodobny.

trochę kabla
Ten sposób skręcania nitki bezwzględnie obnaża wszelkie niedociągnięcia, trochę nierówności, runo w różnym gatunku, krótsze lub dłuższe włoski, przy odkręcaniu wychodzi wszystko. Kilka razy odkręciłam na maxa, nawet nierówny splot dwóch nitek przy odkręcaniu ma wpływ na wygląd końcowy. Chyba, że runo jest jednokolorowe to tak nie widać niedoskonałości :)


 Ogólną zasadę widać- technikę uzyskania nitki dokładnie opisała Jagienka więc odsyłam do niej.  Nawet jestem zadowolona, że po pierwszym niepowodzeniu byłam w stanie szybko skorygować błędy. Nowe doświadczenie zaliczone, to czy będę przędła tą techniką jeszcze nie wiem. Mam motek na skarpety (raczej ciepłe) więc testowane będą  na jesieni. Skarpety zrobię jakoś tak na dniach bo czekam na DVD z instrukcją obsługi Fair Isle, więc będę miała trochę wolnego zanim zabiorę się za bezrękawnik. Dzianinę powstałą z tej nitki oczywiście pokażę.

Tak jak pisała u siebie Jagienka, trudność tej techniki polega na doskonałym wyczuciu skrętu, no i jest raczej pracochłonna trzeba tę nitkę przepuścić przez kołowrotek 3 razy (u Jagienki przeczytałam, że są dziewczyny, które robią 8-nitkowce - chylę czoło ). Oczywiście jak przy wszystkim "trening czyni mistrza" tak i tutaj ćwiczenia zaowocują piękną nitką ale zanim zacznę trenować to poczekam na efekt jaki da nitka w dzianinie oraz jak się sprawdzi podczas noszenia ( te dziurawe pięty:)



Do pierwszego podejścia kablowego wykorzystałam resztki czesanek zakupione w WofW, czego tam nie było:) - lubię takie niespodzianki jak odgadywanie składu różnych mieszanek.
 To co wybrałam to biała mieszanka merynosa, czegoś błyszczącego (prawdopodobnie tencel) było tam trochę alpaki i angory,niebieski to merynos a szarości to znowu mieszanka jakieś ostre runo (Icelandic - szare i ciemniejsze) 3 kolory merynosa oraz na mój gust jak (yak) - coś totalnie miękkiego ale kolor taki brązowo-szary.
Jako 4 nitkę użyłam szarego merynosa. Ta mieszanka spowodowała, że trudno było zapanować nad skrętem singla.

dużo kręcenia
Nitkę chciałam taką cieniutką jak na skarpetki no i trochę nie wyszło mam tego w 100 g około 300m, na druty 2,5 ale by osiągnąć sklepowe wartości to w każdych 25g powinno być ponad 400m. Efekt końcowy nie wygląda najgorzej ale by osiągnąć przędzę na druty nr 2 musiałabym użyć runa, z którego można uprząść  bardzo cienką nić a takie runo jest najczęściej najdelikatniejsze, co w przypadku skarpet nie specjalnie się sprawdza.
efekt końcowy - kolorystyczna sieczka
Z tego też zrobię skarpety :)

sobota, 21 kwietnia 2012

Royal Star

Jeszcze kilka lat temu, posiadanie w ogrodzie czegoś tylko dla urody i to tak chwilowej było dla mnie nie do pomyślenia. Teraz każdego roku czekam aż zakwitną, oto pierwsza z moich magnolii tytułowa Royal Star. Ogród mam niewielki więc muszę bardzo rozważnie dobierać to co chcę posadzić. Mam jeszcze dwie magnolie: parasolowatą oraz purpurową (Nigra Lilaflora) te kwitną trochę później czekam by cieszyć się ich ulotną urodą. Nie wiem jak ale mam ochotę wkomponować w mój ogród jeszcze dwie odmiany - jedną z żółtych (Yellow River lub Yellow Lantern) oraz Susane lub pospolitą Solange - ale o kwiatach jak filiżanki takich jak w  "Rustica Rubra".

nic tylko patrzeć 

Jakoś ostatnio koloru nie mogę znaleźć, plączę się pomiędzy projektami, uprzędłam nitkę do fair isle i za zielona (chyba ogród mną zawładnął), nijak nie pasowała niby tak ale jednak nie, więc uprzędłam nową, kolor taki morski lub nawet petrol pasuje mi bardziej.

ta za zielona

Runo South American nie zawiodło mnie, jest do tego projektu wymarzone, pięknie się farbuje, nitkę przędzie się z prawdziwą przyjemnością no i z 100 g runa mam 360 m navajo. 


prawie dobry kolor

Nitki do kamizelki właściwie gotowe brakuje jeszcze, jednego białego i jednego szarego, wiem że na kamizelkę nie potrzebuje 600g włóczki ale może połowę sprzedam jako wełnę pod konkretny projekt lub jako dodatki do czegoś innego, na razie nie ruszam tego bo mam rozgrzebane inne rzeczy. 


wszystkie składniki :))

Uzupełniając stany sklepikowe kupiłam runo w naturalnych kolorach ( nie białe) oraz odpadki do ćwiczeń. Jagienka pokazała jedną z artystycznych nitek, która od dłuższego czasu zaprząta moje myśli. Taką nitkę chciałabym wypróbować przy dzierganiu skarpet, może piety będą mocniejsze :))
Z tych różnych kolorów będę prząść nitki i skręcać razem, nie lubię takich kolorystycznych sieczek ale tylko tak będę widziała czy skręcam ją poprawnie - a może podczas przędzenia zmienię zdanie i je polubię ..

To co widać na zdjęciu poniżej to następny projekt, dla którego nie mogę znaleźć koloru. Podkoszulek wyrysowałam jakiś czas temu, dzierga się doskonale (jedwab z wielbłądem) ale w tej chwili zaczynam drugi rękaw i czas by zdecydować w jakim kolorze będzie wykończenie, a ja nie wiem. U Justyny z ArtAndYarn widziałam to i bardzo mi się spodobało, moja kolorystyka bo w brązach. Wszystko by było dobrze ale jakiś czas temu naszła mnie chęć na ufarbowanie czegoś w stylu dżungli głęboka zgniła zieleń jakieś przebłyski żółci trochę khaki i ciemnej oliwki - ta wiosna coś chyba miesza.

brak koncepcji na kolor 
To mój ostatni pomysł, markery dziewiarskie. Dziergałam  podkoszulek na okrągło więc musiałam zwracać uwagę by dobrze zbierać oczka po bokach, cenię sobie markery, które kiedyś dostałam z E-dziewiarki.
To są zawieszki do samodzielnego tworzenia biżuterii, no ja zrobiłam trochę inne ozdoby ale myślę, że dziewczyną kupującym u mnie  tylko włóczki, się spodobają :)) - no bo przecież próbki czesanki nie dorzucę osobie, która któryś raz kupuje samą włóczkę.




A teraz idę podziwiać Royal Star :))

czwartek, 12 kwietnia 2012

Merynos


Stało się nawet nie wiem kiedy, powolutku zaczęłam prząść nitki na bezrękawnik Fair Isle, tym razem postanowiłam użyć runa owiec South American. Bardzo lubię to runo jest delikatne, miłe w dotyku no może trochę bardziej szorstkie niż merynosy ale nieznacznie. Przędzie się dobrze i to co najważniejsze nie pęcznieje po praniu tak jak corriedale. Zależało mi na motkach 50 g -180 m ( skręt navajo) i  takie są  z minimalnym odchyleniem po 3-4 m na plusie. W tej kolorystyce poniżej brakuje jeszcze koloru jasnego beżu lub ciemnego ecru, przędę go właśnie. Farbując czesankę staram się w miarę jednolicie nakładać kolor ale nie czepiam się małych niedociągnięć, podoba mi się taka nitka niby w jednym kolorze ale z lekkim przebłyskiem jaśniejszego lub ciemniejszego koloru, nosi znamię ręcznego farbowania.
Przy jednolitej dzianinie mogło by to kogoś denerwować ale przy wzorach wrabianych typu fair isle mnie się podoba.

prawie wszystkie składniki kolejnego fair isle

 W tym projekcie jest taki jasno szary, postanowiłam wykorzystać naturalny kolor runa, mam merynosa i corriedale. Wybór padł na merynosa z powodu tego nabierania objętości przez corriedale po praniu. Przez dłuższy czas przędę runo w naturalnych kolorach, zauważyłam pewną prawidłowość runo kolorowe zawsze jest trochę grubsze od białego (w obrębie gatunku), rzadko bywa jednolicie kolorowe bywa mieszanką koloru przetykanego na przykład grubszym białym włosem lub jak w przypadku tego szarego merynosa włosem białym i czarnym. Runo manx i brązowego merynosa ma kolor raczej jednolity ale niektóre włosy są bardzo krótkie co powoduje, że nitka nie jest równa. Z dłuższego włosa wyciąga się ładną równą nitkę a tu nagle takie krótkie rwące się kłaczki.
Piszę o tym dlatego, że ten szary merynos mnie zaskoczył jest to merynos 23 mic 64's i jest taki jak jego biała wersja o tych parametrach. Tak samo zaskoczył mnie barak różnicy pomiędzy kolorowym runem angory, o którym pisałam we wcześniejszych postach. Musiałam trochę uważać przy przędzeniu bo można wyciągnąć z niego całkiem cienką nitkę ale o dziwo runo jest  prawie całkowicie jednolite.


Udało mi się zachować potrzebne parametry z przechyłką  ok. 10 m więc różnicy nie będzie widać w dzianinie, bo jak to merynos też lubi się nadymać ale jest wystarczająco cienki.


Kończę kocyko - szal ,  jestem w połowie podkoszulka z mieszanki wielbłąda z jedwabiem - szukam dla niego wykończenia kolorystycznego i jakoś nic mi nie pasuje, poczekam jeszcze chwilę może coś mi się spodoba. 

piątek, 6 kwietnia 2012

Świątecznie

Ta stara babcina solniczka, nieudolnie sklejona zawsze kojarzy mi się ze Świętami Wielkanocnymi. Jako pamiątka nie jest używana bo krucha strasznie, a ja sentymentem ją darzę. 
 Raz do roku w Wielką Sobotę towarzyszy nam w święceniu pokarmów, sól z niej przesypuję do wielkiego codziennego pojemnika z solą, wymieszanymi drobinami solimy nasze potrawy cały rok do następnych świąt aż wsypiemy nową porcję. 



Wszystkim zaglądającym życzę 
Zdrowych Wesołych Świąt, 
wielu ciepłych chwil spędzonych w gronie najbliższych
oraz 
pyszności świątecznych :)

środa, 4 kwietnia 2012

Tygrys superwash

Od dłuższego czasu mam zamiar opisywać gatunki runa, które pojawiają się jako nowe w sklepiku. Oczywiście  książka, którą zakupiłam daje dość sporo informacji ale moje subiektywne odczucia przy farbowaniu i przędzeniu też mam zamiar tu umieszczać. Będę też uzupełniać wpisy o runie, które już od dawna jest w sklepiku. Taki nie do końca nowy gatunek w sklepiku ale dla mnie całkiem nowy jeżeli chodzi o farbowanie i przędzenie to merynos 23 mic superwash.
Określenie superwash jest stosowanie dla gatunków runa (szczególnie merynosów), które zostało specjalnie przygotowanie by się nie filcowało nawet podczas prania w pralce (tego jeszcze nie sprawdziłam).
Runo poddawane jest kąpieli w roztworze kwasu celem usunięcia łusek z powierzchni włosa (dzięki nim wełna się filcuje)  lub powlekane roztworem polimeru. Trudno mi powiedzieć jakiej obróbce poddana została wełna, którą ja mam.


Dwie nowości dla mnie rodzaj runa i sposób farbowania. Aplikuję farbę za pomocą dozowników do farb fryzjerskich, tym razem postanowiłam nanieść barwniki za pomocą pędzla. Jest to następny ze sposobów, który znam z książki i internetu ale nigdy go nie stosowałam. Trochę więcej zabawy z takim farbowaniem ale efekt, który uzyskałam też inny pierwsze skojarzenie "Tygrys" i tak zostało.

 wyraźne rozgraniczenie między kolorami
Naniosłam barwniki na czesankę i ufarbowałam na parze. Miłym zaskoczeniem było, że ten merynos to jednak superwash, czesanka po farbowaniu nie wykazywała żadnych oznak zbicia była dokładnie taka jak przed farbowaniem a wręcz się sama rozchodziła w rękach.
Przędzenie okazało się też przyjemne, nawet przyjemniejsze niż przędzenie "normalnych" merynosów, po prostu sunęła równiutko pomiędzy palcami. Będąc singlem zmieniła charakter zamiast tygrysa były brzoskwinie z morelami, gałka lodów waniliowych i śmietankowych, polanych karmelem i sosem toffi, ziarnko kawy a na końcu szczypta gorzkiej czekolady. Skręt navajo przywrócił tygrysie paski :)


po zdjęciu z motowidła
Trudno mi wyrokować czy wełna z oznakowaniem "superwash" to jeszcze wełna, mimo wszystko jest poddawana dość drastycznym zabiegom ale jak dla mnie może być, nie specjalnie przepadam za merynosami są dość kłopotliwe przy farbowaniu, też przędzie się je z średnią przyjemnością. Jest to rodzaj merynosa dla kogoś ceniącego sobie miękkość i bezproblemowe pranie. 
Teraz poza kolejką zaczęłam prząść runo na kamizelkę Fair Isle , którą ostatnio pokazywałam. Na drutach mam szalo-kocyk na razie prezentuje się tak jak widać:)
Myślę, że wymiar końcowy to jakieś 125 x 65 cm, czyli taki szal na ramiona, wystarczająco długi by okrywać reumatyczną rękę ale na tyle krótki by nie przeszkadzać przy dzierganiu. 

wzorzysty by nie było za nudno przy dzierganiu 
O szalo kocyku napiszę więcej jak będzie skończony, teraz jest go tyle ale dzierga się dość sympatycznie więc myślę, że niedługo zaprezentuję go w całości.

niedziela, 1 kwietnia 2012

Wiosenne skarpety

Roboczo nazwałam przędzę "Trawa" no może na moim trawniku nie ma nic pomarańczowego ale rosną stokrotki i jak kwitną wyglądają urokliwie oraz mlecze (mniszek lekarski), te to raczej mniej urokliwe i pożądane w tym miejscu ale nie mam siły z nimi walczyć.
Tak jak obiecałam pokazuję, jak wyglądają kokony z przędzy w dzianinie, specjalnie podczas dziergania wydłubałam te półksiężyce. Wełna grubością nadwawła się na druty nr 2,5 po 14 oczek na drut, po dorobieniu pięty zbierałam oczka by zostało po 13 (lubię węższą stopę).

górna część w półksiężyce

Czesankę porozdzielałam tak aby uzyskać w navajo krótkie przejścia tonalne pomiędzy zielenią. Zabawa całkiem przyjemna z przędzeniem takiej nitki. Pewnie że, na sweter lub inną większą rzecz by mi się nie chciało prząść takiej nitki ale jako akcent taki mały dodatek, to czemu nie. Oczywiście każda prządka sama musi stwierdzić czy warto bawić się w naukę przędzenia takich nitek, bo jak taka dzianina nie spełnia jej oczekiwań to nie ma sensu psuć czesankę i marnować czas.

został mi mały kłębek nitki z kokonami i trochę więcej gładkiej

Góra skarpetki wykończona szydełkiem w takie wachlarzyki, układ kolorystycznych pasków oczywiście zupełnie się nie nie pokrywa w obu skarpetach ale nie czepiam się tego taki ich urok. Półksiężyce na górze też   pojawiają się przypadkowo są miejsca gdzie jest ich nagromadzenie i puste nawet trudno byłoby zaplanować jakąś powtarzalność.

całkiem ciepłe skarpety :)

No i na sam koniec nie mogłam się powstrzymać zdjęcie na oparciu krzesła, a czemu nie jak w książce tak prezentują taką przędzę zamiast dzianiny to ja też :)) Niewiele można z czegoś takiego wywnioskować ale tak całkiem fajnie wygląda.


A na  koniec końców jeszcze coś co trochę mi namieszało ostatnio, wszystko przez ciągłe zaglądanie do różnych dziewiarsko - prządniczych miejsc. Takie oto cudo znalazłam w Knitting Daily  wzór do pobrania no i już wiem że, kusi niemiłosiernie ten projekt, wszystko w nim mi się podoba  kolorystyka, fason i sposób dziergania (fair isle).  Obawiam się że, moje mocne postanowienie ograniczenia rzeczy dzierganych dla siebie legło w gruzach.