niedziela, 26 sierpnia 2012

Fiesta

Po tych wszystkich bladościach, niuansach i mdłościach kolorystycznych - mocne uderzenie. Kolory intensywne, pełne, prawie krzyczące . Tak to już jest , że po okresach ascezy przychodzi czas na fiestę. Takie było moje pierwsze skojarzenie z hiszpańską fiestą pełną barw, tańca i południowego słońca.


dojrzałe cytryny, pomarańcze, terakota, owoc granatu i trochę  błękitu
 Inspiracją do tego farbowania były piękne szkliwione, ręcznie wykonane ozdoby w tym guziki, które dostałam w prezencie od bardzo zdolnej dziewczyny (Aldono dziękuję !!!). Myślę, że będą natchnieniem do jeszcze nie jednego farbowania.


inspirujące drobiazgi 


Przeglądając zapasy sklepikowe znalazłam dwa zagubione kawałki czesanki, nie do końca jestem pewna ale jeden to chyba runo Falkland a drugi Corriedale. Pierwszy kawałek uprzędę metodą fraktali bo koniecznie chcę zobaczyć jak wygląda w dzianinie. Mam wprawdzie podejrzenia, że będzie to coś takiego, swego czasu Justyna z Yarn&Art robiła taką przędzę ale nie dziergała z niej więc sama sprawdzę co z tego wyniknie. Drugi kawałek uprzędę jako navajo i będzie podstawą do wykonania rękawiczek.



Dla odpoczynku od bezrękawnika fair isle i dlatego, że kupiłam ten wzór (pokochałam go za ponadnormatywnie długie rękawki i prostotę) postanowiłam wypróbować metodę dziergania raglanu od góry. Miałam zamiar zrobić sweterek mojej siostrzenicy więc tym bardziej ochoczo wzięłam się za naukę czegoś nowego. Metodę dziergania takiego raglanu bardzo dokładnie opisała Pimposhka, mnie bardzo się przydały jej rady. Oczywiście dzierganie czegoś w małej formie daje poczucie mniejszej porażki jak trzeba coś spruć bo się popełniło błąd, mnie na szczęście udało się bez potknięć wydziergać do końca.



 Małe "formy dziewiarskie" podglądam na kilku blogach więc siłą rzeczy zainspirowało mnie kilka osób. Sweterek jest raczej prosty wykończony ryżem, oraz prostym haftem, jedyna fantazja to kot na plecach. Guziki zrobione na szydełku z włóczki, która posłużyła jako nić do haftu.


Włóczka z moich starych zapasów 50/50 wełna z akrylem, dla mnie to połączenie już nie do przyjęcia od dłuższego czasu ale mam nadzieję, że dla dziecka na jedno sezonowy sweterek może być.

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Mdłe kolory

Nawet gdybym nie wiem jak się wysilała by odnaleźć ten jak to ładnie w komentarzach nazwała Maryla "poetycki" opis kolorystyki  - nie ma szans. Lubię eksperymentować sprawdzać połączenia kolorystyczne, wypróbowywać różne metody farbowania i jakie dają efekty. Niestety pierwsza próba uzyskania pastelowej  kolorystyki zakończyła się zielenią :))

mdła włóczka

 Jeszcze w singlu miałam nadzieję, że może coś z tego będzie, skręt navajo, który teoretycznie powinien wzmocnić barwę (3 nitki koło siebie)  - definitywnie rozwiał moje oczekiwania. Kolor wyszedł nijaki, nawet nie blady tylko lekko przybrudzony, jednak zbyt delikatnie potraktowałam czesankę kolorem choć do końca nie jestem pewna czy bardziej nasycony kolor dałby pastelowe odcienie.
Na szczęście zawsze można powtórzyć farbowanie, a że jest to moje ulubione bfl, to efekt poprawy całkiem  niezły.


 Ciepłe odcienie zieleni : skórka z limonki, pistacje trochę delikatnej oliwki no może gdzieś trochę wodorostów :))). Będę prząść myśląc o farbowaniu w pastelowych barwach.


Bezrękawnika przybywa ale wolniutko, raz mnie zachwyca innym razem nie - takie dylematy podczas zbyt długo ciągnącego się projektu. 
plecki 
Podziwiam Justynę za te wszystkie zaprawy i ich  różnorodność, ja bardzo zminimalizowałam tę formę mojej działalności do kilku przetworów pożądanych przez moją rodzinę. Dzięki uprzejmości kilku miłych osób mam z czego robić trochę przecierów pomidorowych, które wykorzystuję później  na zupę  lub po doprawieniu jako sos do spaghetti albo sos do pizzy.
 

sobota, 11 sierpnia 2012

Szepty

Bywa tak, że kolory krzyczą, niekiedy mówią mnie zależało na szeptach. Moje ulubione Bfl tym razem z dodatkiem moheru postanowiłam zmienić w takie niedomówione kolory. Jest tutaj trochę sorbetu z limonki, ociupina pistacji, smuga dymu, mleko z odrobiną kakao. Z bliska, fragmentarycznie nawet całkiem nieźle wygląda. 


ładny fragment 
Całość już pozostawia więcej do życzenia, by nie przesadzić używałam naprawdę mikroskopijnych ilości barwnika. Nie do końca wyszło z moimi oczekiwaniem, jednak miał to być trochę głośniejszy "szept" :))
Podzieliłam czesankę na 3 pasma (jest tego ok. 175 g) jedno przędę i zobaczę jak będzie wyglądać w nitce. 
Jeśli okaże się mało ciekawe to chyba ufarbuję to ponownie na pistacjowo- limonkowy.

całość 
Jakiś czas temu Pimposhka napisała wspaniały post na temat farbowania ale to co jest dla mnie rewelacyjne w tym opracowaniu to, to jak wygląda dzianina zrobiona z motka farbowanego na różne sposoby. Niestety nie zawsze jest tak że, zachwycający kolorystycznie motek będzie dalej nas zachwycał w dzianinie. Tak jak autorka tego postu też odczuwałam rozczarowanie po wydzierganiu czegoś z absolutnie rewelacyjnego zestawienia kolorystycznego. Rzadko farbuję dla siebie gotową przędzę na różne kolory, ponieważ nie do końca lubię rozkład barw powstałych z takiego farbowania w udziergu. Tym razem uczyniłam coś o czym pomyślałam podczas gotowania:) Postanowiłam pofarbować nitkę tak by wyglądała w dzianinie jak ziarenka dzikiego ryżu, miało ich być naprawdę niewiele, ot gdzieś kilka ziarenek na alpaczej bieli.

Biała alpaka z drobinkami "dzikiego ryżu"
Przędę cały czas  resztki,  motki alpaki w brązie i beżu to ostatni urobek. Mam jeszcze kilka 50-sięcio gramowych resztek runa w naturalnej kolorystyce, po głowie zaczynają mi chodzić rękawiczki w norwesko-litewskim stylu. Zostanie mi też trochę włóczki z bezrękawnika fair isle, które postaram się wykorzystać do końca.

czekoladowy brąz z beżem
Dziergany sweterek z Dropsowej alpaki z jedwabiem utknął w miejscu z powodu braku 2 motków, włóczkę kupiłam z myślą o czymś innym a robię coś zupełnie innego no i mam za swoje teraz poszukuję podobnej włóczki :(( - bo inaczej rękawki będą do łokcia a to nie dla mnie.

piątek, 3 sierpnia 2012

Jeszcze jedwab

"Dekadencja" tak pięknie nazwała ten kolor Justyna z Yarn&Art  i tak pozostanie bo mnie też tak się kojarzy brązowo-różowy. Uprzędłam nie tak bardzo cienko ale w 98g jest ok. 550 m 2-ply więc na topik (dla szczupłej osoby :)) powinno starczyć. Pierwszy raz suszyłam sam jedwab i postanowiłam po wypraniu powiesić na dworze ociekający wodą motek by pod własnym ciężarem ociekając się prostował. No i wygląda dość ładnie bez załamań, które powstają podczas wygniatania lub wirowania.

dekadencki jedwab 
Drugą rzeczą, którą wypróbowałam to uprząść motek tak by miał bardzo długie przejście tonalne, w tym celu podzieliłam czesankę wzdłuż na pół (o ile to możliwe) i uprzędłam dwa single. W łączeniu nie do końca kolor trafiał na kolor (nawet o tym nie marzyłam) ale gdzieś 3/4 nitki to połączone te same kolory.

długie przejście tonalne no prawie :)

W ten sam sposób co jedwab suszyłam alpakę z jedwabiem, uderzanie motkiem po wypraniu o brzeg wanny nadaje nitce puszystości myślę że, dopiero podczas dziergania ujawni się w tym motku alpaka.

suszenie na "obcieku" :)) - navajo  ponad 400m 
 W zeszłym roku kupiłam alpakę z jedwabiem z Dropsa kolor jeans czego na zdjęciach nie widać. Tak sobie leżały te motki i leżały, ja je od czasu do czasu pogładziłam i to wszystko. I może dalej by leżały gdyby nie to na co natrafiłam przeglądając katalog Misty Kim Hargreaves. Projekt zawładnął mną i wiedziałam, że coś w tym stylu bardzo chcę mieć. Mogłam kupić katalog ze wzorami ale cena dość spora a projekt i tak będzie przerobiony bo ja chcę długi rękaw. Będzie to moja wersja, tego sweterka dół w oryginale jest robiony w poziomie u mnie zwykły ściągacz (prawe oczka przekręcone), ażur prawie ten sam no i rękaw będzie nabierany od góry i długi.

guziczki z masy perłowej 
Wykrój zrobiłam obowiązkowo jakoś już nie potrafię dziergać z pamięci, a o cudnych wielgachnych, workowatych swetrach mogę już zapomnieć - niestety nie wyglądam w nich tak jak kiedyś.
Jest to trzeci rodzaj włóczki z Dropsa po Limie i Lace, z której coś dziergam i jak na razie nie mogę się do niczego przyczepić. Na pierwszym miejscu zawsze będą u mnie włóczki ręcznie przędzione ze względu na unikatowość ale z Dropsa dzierga się niespodziewanie przyjemnie.

stanowczo za dużo niebieskiego

Bezrękawnika przybywa bardzo powolutku, jest to już drugi bezrękawnik, który robię z runa South Amerikan. Pisałam już kilkakrotnie, że jest to wspaniałe runo, miękkie przyjemne dla skóry (nie gryzie), pięknie się farbuje no i przędzie się wyśmienicie w całkiem równą nitkę. Dlatego też wybrałam je do tak pracochłonnego projektu jak fair isle mając nadzieję, że tutaj również będzie wyglądało dobrze. 


Może podczas weekendu uda mi się dorobić więcej niż 3 rządki - życzę wszystkim miłego "końca tygodnia"  :))