niedziela, 23 lutego 2014

Warkocze

Sweter skończony, potwierdziło się to co zawsze podkreślam - moja przędza bardziej mi "leży". Bardzo satysfakcjonujące uczucie, że wszystko co sobie wyobrażałam potwierdziła rzeczywistość. Przed praniem dzianina wyglądała jak sprężyna same paski, na dodatek suszone pod obciążeniem motki (bardzo lubię dziergać z takiej wełny) w dzianinie lekko się stawiały no i były pozbawione puszystości.


 Pranie "zmiękczyło" strukturę i fakturę jest tak jak chciałam, oczka prawie wyrównane, dzianina dostała objętości i teraz tylko pozostaje mi cieszyć się z nowego swetra.

kolor jak najbardziej mój

Trochę danych technicznych: z ok 580 g czesanki mam 6 motków, wagowo od 94 - 98 g. Motki mają po jakieś 270 m (oczywiście mniej więcej), WPI 18-19. Przędza o takich parametrach określana jest jako "Sport Weight" (WPI - od 18 do 24) nie za bardzo wiem jak u nas się określa taką przędzę ale myślę, że jako "średniej" grubości. Ściągacze i część golfu robiłam na drutach 3,25 reszta na 3,5.





Sweter dziergałam od dołu w okrążeniach, ramiona zebrane z "żywych oczek" za pomocą trzeciego drutu, to dla mnie nowość i podoba mi się, filmik o tej metodzie umieściła ostatnio Jot-Ha, więc odsyłam do niej. Skosy ramion kształtowane za pomocą rzędów skróconych. Rękawy z główką nabierane od góry - wiedziałam, że warkocze pójdą w przeciwnym kierunku co na korpusie ale zupełnie mi to nie przeszkadza, a właściwie trzeba się przyjrzeć by to dostrzec (PM zupełnie nie zwrócił uwagi ale to chyba oczywiste :)



Oczka na golf nabrałam szydełkiem i wyglądają całkiem ładnie, uzyskałam plastyczne przejście. Fałszywy szef po bokach zrobiłam za pomocą dwóch oczek prawych przekręconych i środkowego lewego, bardzo pomocny przy formowaniu tali. Warkoczy niby dużo ale podobają mi się a sam sweter będzie służył podczas chłodnych dni na dworze w domu to ja w golfach nie chodzę. 


Na sweter (nie za długi) w moim rozmiarze wszelkie gazety podają ok 550 - 600 g ja zużyłam trochę ponad 420 g własnej przędzy. Z reszty mam zamiar coś zrobić, może uda się jakiś szal.



Próbowałam zrobić sobie zdjęcie ale jak widać sweter to nie widać mnie, a jak mam twarz to nie ma swetra. Chciałam pokazać, że na mnie też wygląda dobrze ale tego z zdjęcia nie da się wywnioskować - spróbujcie uwierzyć, że tak jest :)



trudno zrobić sobie dobre zdjęcie


Dostałam coś pięknego i będę chwalić autorkę. W bardzo gustownym opakowaniu przewiązanym satynową wstążką, znalazłam kolczyki.   




Kolczyki mają w sobie koral, który bardzo lubię i własnoręcznie przez Aldonę zrobione korale z ceramiki, szkliwione w kolorze głogu. Przedmioty tworzone przez Aldonę niejednokrotnie były mi inspiracją, mam szczęście posiadać kilka wyjątkowych rzeczy przez nią zrobionych. 



Mam dwie pary wkrętek jedne w srebrze z koralem a drugie złote też z koralem, w nich chodzę prawie stale teraz mam bardzo wyjściową parę kolczyków. Głogowo-koralowy kolor bardzo mi się podoba i będzie pasował do nowego i starego swetra z Bfl :)


PM przywlekł paskudne przeziębienie oczywiście jako dobry mąż się podzielił, więc zza stosu chustek, w piękny niedzielny poranek pozdrawiam Was.

niedziela, 16 lutego 2014

Lekki odlot czyli moja fanaberia

Przędę codziennie, po kawałku mieszankę Bfl, przędę też  trochę Corriedale z nylonem, składam nowymi i starymi metodami (opposing-ply i navajo) - będę testować trwałość tych nitek w skarpetach. Mieszankę Bfl nie przędzie się równo biały i oatmeal  ma włos wyraźnie lepszy, brąz wygląda jak merynos i zaczynam podejrzewać, że nim jest. Mam oryginalne brązowe Bfl i wygląda zupełnie inaczej niż to w tej mieszance. Na tym samym przełożeniu wyszło mi to Bfl trochę grubsze niż Corriedale, więc przędę następną partię znacznie cieniej. Skarpety robię prawie stale, więc muszę uzupełnić stan włóczkowy a podczas tych zajęć myślę.  



Już od dawna wiem, że moim ulubionym ubiorem jest coś na kształt podkoszulka z zapięciem z przodu (nie mylić z polo, które ma kołnierzyk). Bawełniany zwykły podkoszulek taka bielizna, która nią już do końca nie jest. Czytając post u Gackowej na temat podkoszulków i tego, że popełniła dla siebie taki, moje myśli zaczęły krążyć wokół bieliźnianego tematu. 
Jest wielki wybór bawełnianych koszulek i można sobie kupić ale właściwie czemu sobie nie zrobić i to nie koniecznie z bawełny czy wełny.



Leżą u mnie motki czystego jedwabiu kupione dla samego posiadania (100 g -900 m), leżą też motki jedwabiu (100 g - 390 m), które kupiłam z myślą o topie z zapięciem na guziczki z przodu - następna forma tegoż podkoszulka tylko bez rękawów. Dzierganie z jedwabiu jest przyjemne ale trzeba pamiętać, że jedwab "zjeżdża" w dół, więc dobrze jest dziergać na drobnych drutach.  


Tą grubszą nitkę mam zamiar przerabiać na drutach nr 2 na wspomniany top o szerokich ramiączkach i będzie to jak najbardziej wierzchnie odzienie na letnią porę ale co z tą włóczką na koronki, no trzeba kupić jeszcze cieńsze druty. Wpisałam w przeglądarkę druty 1 mm i wyskakuje amerykańska strona Hiya-Hiya a tam w ofercie drutki  nawet 0,7 mm, ależ ucieszyło mnie to, że można dostać druty na żyłce poniżej nr 2 (dziewiarskie mam 1,25). Zakupiłam i niby wiem ile to 0,7 mm i 1 mm ale dopiero jak przyszły i złapałam do ręki to zdałam sobie sprawę co to jest 1 mm w drutach o tych cieńszych nie wspomnę :)

niestety stalowe ale inne raczej nie mogłyby być

Nie do końca jestem przekonana czy kiedykolwiek zrobię coś na tych 0,7 mm będą raczej leżały u mnie jako ciekawostka oraz dowód na nie do końca już chyba "zdrowe" podejście do tematu dziergania. Pod spodem bambusowa dwójka dla porównania.



 Ten drobniutki i cieniutki jedwab mam zamiar przerobić na koszuliny,  na tych jedno milimetrowych drutach, takie do noszenia pod coś. Może wystawać spod swetra trochę dołu i dekolt zapinany na guziki ale ma to być raczej spodnie ubranko. Marzy mi się taki podkoszulek z długim rękawem nawet widzę wzdłuż rękawka jakiś motyw ażurowego wzoru i jak mi się tak marzy to zaczynam się bać czy to nie jest już "o jeden most za daleko" :)
Nie obiecuję, że zrobię taką koszulkę, że ją u mnie zobaczycie ale bardzo chcę. Jak na razie obiecałam sobie, że chociaż trochę ogarnę to co mam pozaczynane a jak widać jest tego całkiem sporo.




Niedzielnie Was pozdrawiam.

niedziela, 9 lutego 2014

Bfl

Dawno temu odechciało mi się wełny, to co mogłam zdobyć u nas nigdy nie było dla mnie na "gołą skórę", skarpety wełniane nosiłam na bawełnianych, bo inaczej kończyło się krwawymi pryszczami, nie mówiąc o noszeniu czegoś z tej wełny na korpusie. 
Pozyskiwane z Zoo runo wielbłądów, lam i dzikich owiec nie na wiele pomogło, bez odpowiedniej obróbki te włókna też maja swoje mankamenty w postaci kujących włosów. 
Teraz po kilku latach mogę stwierdzić, że wełna zajmuje u mnie pierwsze miejsce nie ma bardziej odpowiedniego dla mnie surowca, później jest jedwab i wielbłąd a reszta to dodatek. Wełna nie musi przypominać włośnicy, nie musi być za karę, wełna może być równie miła dla skóry jak bawełna czy jedwab, nie stronię od gatunków bardziej szorstkich ale teraz mam nareszcie wybór. 

jeszcze trochę niezgrabne, moje pierwsze 4-nitki

Z wszystkich gatunków runa owczego najbardziej lubię Bfl, sama owca nie jest jakąś pięknością wśród owczej rasy taka trochę niekształtna, nie do końca spełnia wyobrażenia o "puchatych barankach" ale dla mnie to taki Kopciuszek.

zdjęcie pochodzi z tej strony
Runo tych owiec jest miękkie, pięknie błyszczące, znawcy porównują je do moheru dla mnie to taki owczy jedwab ( dzianina "leje się") ale ma również swoją sprężystość. Pięknie przyjmuje barwniki a blask samego włosa je pogłębia, nie jest białe raczej waniliowe. Jedyną wadą "nie wadą" (wełna tak ma i nie tylko ona) to, to że podczas noszenia pojawiają się kulki. Mój ulubiony sweter jest właśnie z runa tych owiec i nie mam zamiaru poprzestać na jednym. Postanowiłam, że reszta "owsianki z dużym mlekiem" będzie drugim swetrem zanim rozpłynie się w innych projektach.
Zajęło mi to trochę czasu ale 580 g pozostałego runa zamieniłam w 6 zgrabnych motków 4-nitki. Sweter będzie w oryginalnym kolorze czesanki wymieszanej na moje życzenie.




Już przy poprzednim swetrze zastosowałam metodę hartowania wełny tym razem bardziej ekstremalnie, korzystając z zapasu lodu, który zafundowała nam zima. Przyniosłam trochę lodu z beczki ogrodowej i motki z prawie wrzątku lądowały w lodowej kąpieli. Nie podam temperatury wody bo wyczerpała mi się bateria w termometrze ale jeżeli ten sposób chociaż trochę złagodzi stan kulkowania się na pewno o tym napiszę. 




Sweter będzie golfem na gołą skórę i już teraz wiem, że cały zestaw posiadanych swetrów zejdzie w niepamięć - jak coś lubię chodzę do zdarcia.
Miał być gładki bo strukturalne wzory powielają moją wielkość ale okazuje się, że mam 6 golfów z różnych materiałów i wszystkie są gładkie z czego dwa beżowe. Koralików w tym tygodniu nie przerabiałam bo robienie tego swetra okazuje się tak samo niezajmujące mózgu jak szydełkowanie koralików, więc mam czas na myślenie a dzierganie o wiele bardziej lubię.




Od ponad 2 lat leży u mnie 200 g Bfl, mieszanka z WofW'a - trzy kolory tegoż runa, miały być męskie skarpety ale nie do końca mnie przekonywało czy wytrzymają, teraz przędę z nich nitkę (opposing-ply) bo mam zamiar testować skręty z nowej książki.
Asia (Jot-Ha) zapytała mnie jak skręcam Bfl - słabiej czy mocniej, zawsze staram się uzyskać najbardziej zrównoważonego singla jakiego dam radę uprząść bez względu na runo jakie przędę.  Zrównoważona nitka jeżeli zostanie singlem będzie dobra a i w wielo-nitkach nie sprawi zawodu.

bardzo wymieszany kolor - może wyjdzie jak tweed

Proszę jak czas gna, mamy luty a u mnie Sarah Bernhardt w "Damie Kameliowej". 



Tym teatralnym gestem kończąc pozdrawiam Was serdecznie :)


niedziela, 2 lutego 2014

Sweter na głowie

Nie żebym cierpiała na brak czapek lub była zazdrosna o tę, w której PM nie chodzi ale z mojego swetra zostały kłębuszki. Na coś większego raczej nie starczy ale czapka i może rękawiczki z tego będą, poza tym takie cudne Bfl nie może tak sobie leżeć. Nawet nie wymyślałam coś innego bo przecież w swetrze wyglądał wzór całkiem ładnie, więc czemu nie włożyć coś podobnego na głowę. 



Czapka jest robiona na drobniejszych drutach (2,5 dla ściągacza i 3 - dla wzoru) bo i oczek ma solidnie, prawie 200 w obwodzie na wzorze. Myślałam, że będzie bardziej zbita ale to przecież Bfl a ono jest dość wiotkie.  Czapka na głowie z plastiku wygląda na ogromną ale plastikowa głowa mało rozwinięta i ma w obwodzie 48 cm, na mojej głowie wygląda dobrze a nawet całkiem nieźle "siedzi".


Do tytułowych róż ze wzoru na zwieńczenie czapki chciałam jakieś listeczki wpasować ale wyszła gwieździsta rozeta, nie wygląda najgorzej. Czapka jest ciepła i już przetestowana, na mrozie spisuje się nieźle chroni przed zimnem.


Pokusiło mnie też o drobną zmianę kolorystyki, wprowadziłam ciemną oliwkę (alpaka z Dropsa pozostałość po czapce PM) a pistację zastąpiłam moją oliwką - jak dla mnie wzór zmienił charakter zatracił się, jednak pierwsza myśl jest najlepsza.


Wyklejając logo dla lokalnego klubu skata nie mogłam oprzeć się wrażeniu podobieństwa pomiędzy wzorem na swetrze a Karo (w skacie to schell) od tej pory jakoś myślę o moim swetrze w kategoriach karcianych :))
No ale czyż ta "bombka" nie jest podobna to tego wzoru ? :)




Żona kuzyna (ta od gwieździstych getrów) patrząc na moje koralikowe bransoletki stwierdziła, co chętnie przygarnie taką na urodziny. Tym razem postanowiłam, że prezent dostanie na czas a może i szybciej (urodziny ma pod koniec lata, więc niech się cieszy tym przez lato). Nie tak do końca już chciałam się za to zabierać ale potrzebowałam "wolnego mózgu". 


 Dumam nad kilkoma wełnianymi i jedwabnymi projektami, przeliczam w głowie oczka, gramy, metry a to bardzo szkodzi wzorom wrabianym lub koronce, które teraz dziergam - strasznie dużo pruję.
Potrzebowałam zajęcia, które zupełnie nie absorbuje myśli,  przy nawlekaniu tych koralików to jeszcze trzeba trochę pomyśleć ale sam proces twórczy - ogranicza się do cierpliwości i wystarczającej ilości światła.



 Tak powstała "Dżungla" - mroczna, głęboko zielona, poplątana z przebłyskami światła - prawie jak moje myśli kotłujące się podczas przemyśleń.


Zapięcie też nawiązuje do roślinności, bransoletka ma 34 koraliki Taho 11o w obwodzie, długość jakieś 18,5- 19 cm. Chyba wyląduje w sklepiku bo mam jeszcze kilka kwestii do przemyślenia, więc zanim zabiorę się za prezent dla żony kuzyna to powstanie jeszcze kilka. 


A robiąc tę bransoletkę  myśląc o rzeczach wielu,  przyszło mi na myśl jak to biały człowiek podbijał "dzikusów" za pomocą perkalu i szklanych koralików :D
Miłej niedzieli.