niedziela, 29 listopada 2015

Resztkowce

Tytuł to czyste słowotwórstwo ale to najbardziej trafne określenie tych skarpet bo powstały z totalnych resztek.  Miałam 42 g jasnego beżu reszta po jakiś większych męskich skarpetach do tego jakieś 22 g brązu, trochę pomarańczu z jakiegoś większego projektu  i wzór z jesiennej kolekcji Drops'a.


 Wzór musiałam dostosować do moich wymagań ale to nic w porównaniu z samodzielnym rysowaniem i przeliczaniem. W Drops'ie były to prawie kolanówki na dodatek tak sprytnie wyliczone, że z dość dużego obwodu w łydce zbieraniem oczek dochodzimy do całkiem wąskiej stopy (dla mnie za wąski nawet ten największy rozmiar). Dla siebie nie robię nigdy wysokich skarpet a co dopiero kolanówki, chociaż bardzo mi się podobają to wiem, że nie będę w nich chodzić, więc pierwsza zmiana to długość nogawki wymuszona także ilością włóczki.


Druga zmiana to dodanie kilku oczek wzoru na ukośnych paskach bo moje skarpety przy tej włóczce (50g - 210m) muszą mieć 72 oczka w obwodzie.  Skarpety wyglądają całkiem ładnie na dodatek mają najbardziej narażone na przecieranie miejsca zrobione praktycznie podwójnie bo oczka 1 na 1 równomiernie i solidnie je wzmacniają - to mój ulubiony sposób wykańczania stopy no może nie przy dzierganiu ale w noszeniu sprawdza się idealnie.


Od razu wiedziałam, że brązu braknie dlatego w pięcie i palcach jest resztka Bfl w naturalnym brązie delikatnie jaśniejsza od fabrycznego Fabel'a ale przez to, pięta i palce zyskały na mięsistości. 


 Tym razem zdjęcia czynione przez PM bo ustawienie ostrości i zrobienie sobie zdjęcia nie jest zbyt wygodne :)

Takim to sposobem z moich jesiennych zachcianek dwie sobie uczyniłam  i zaczynam powolutku, pełna wątpliwości przymierzać się do trzeciej. Wątpliwości mam sporo bo to jednak moher, który jest sam w sobie niepraktyczny, na dodatek mogę wyglądać jak puchata kula, sweterek na oszczędnie zbudowanej modelce wygląda dobrze na mnie już niekoniecznie tak musi być.
Do tego muszę zmienić ten olbrzymi dekolt a wtedy może się okazać, że sweter już mi się nie podoba, a prucie moheru tym bardziej.
Na razie czynię próby i jeśli to coś powstanie będzie prawdopodobnie z połączenia dwóch nitek moheru w kolorze bardzo jasnego wielbłąda oraz wełny w kolorze ecru.


A teraz ogłoszenia drobne, z racji tego, że święta tuż tuż i chłód mi dokucza to niech chociaż będzie milej dla moich klientek - dlatego przez cały grudzień zamówienia w moim sklepiku powyżej 50 zł wyślę za darmo :) 


Pozdrawiam Was serdecznie.

niedziela, 22 listopada 2015

Wielki błękit

Nie przepadam za czystymi kolorami i jak tylko mam okazję to je łamię. Lubię kolor, o którym nie można od razu powiedzieć jaki jest w tej czapce nie do końca się ta zasada sprawdza bo tu jednak jest niebieski ale chciałam uniknąć jednolitego granatowego tła i chyba się udało. 



Już od dawna chodziły mi po głowie śnieżki ale nie takie symetryczne jak w przypadku tych maleństw robiących za wypełniacze, to miały być płatki śniegu ale takie trochę zbliżone wyglądem to tych prawdziwych gdzie symetria jest ale z drobnymi niedoskonałościami. Wzór narysowałam w oparciu o pewną czapkę, która bardzo mi się podoba nawet wzór kiedyś zakupiłam by ją sobie uczynić - czapki nie zrobiłam ale często wg niej rysuję swoje.


 Czapka mi się podoba ale jak dla mnie zestawienie kolorów zbyt oczywiste i już planuję uczynić dla siebie taką tylko białą w szare śnieżki. Ta moja może okazać się bardzo subtelna ale ja jestem taka szaro-bura w doborze kolorów na swoje ubiory.




Jeszcze nie wiem czy czapka będzie miała jakieś zwieńczenie w postaci guzika lub pompona bo na razie podoba mi się ta jej śnieżna gwiaździstość. Wełna to czesanka nowozelandzka w wersji soft (jagnięca), uprzędziona przeze mnie, kolor też w moim wydaniu. Runo jest tak godne uwagi, że postanowiłam - zostanie ze mną na dość długo. Czapka jest dość sporych rozmiarów i właściwie to gdyby nie kolorystyka mogłaby być przedmiotem pożądania jakiegoś rastaman'a. Tak jak pisałam czapka powstała na podstawie dość sporych rozmiarów czapki autorstwa J. Bajus i tym razem postanowiłam zastosować druty zalecane w tamtej czapce czyli ściągacz na 2,75 a reszta na 3, 25 wygląda na to, że jednak muszę pokładać więcej wiary w swoje wyczucie niż w to co jest napisane - druty mniejsze o pół rozmiaru i byłoby idealne ale tytuł posta musiałby być zwykły :)


Zdjęcia jak zwykle ustawiane ręcznie i na głowie z plastiku bo zrobić sobie zdjęcie w skarpetkach, ba nawet swetrze już opanowałam całkiem nieźle ale nad  selfie by czapkę było widać i zdjęcie było ostre - muszę popracować.

Pozdrawiam Was z lekkim przymrozkiem w tle :)

niedziela, 15 listopada 2015

Malinowy zwyklak

Próba zrobienia sobie zdjęcia w swetrze zaowocowała sporą kolekcją zdjęć do niczego oto jedyne ujęcie, które mogę pokazać - tylko swetra na nim wiele nie widać :) Jak już wspominałam aparat odmówił posłuszeństwa i wszystko ustawiam ręcznie ale przynajmniej widać, że sweter jest na mnie i mnie będzie służył bo pasuje tak jak powinien :) 



Włóczkę kupiłam chyba na początku roku jest to mieszanka wełny z jedwabiem (75% - 25%), mam już z tej włóczki rozpinany sweter domowy. Włóczka przy dłuższym i intensywnym użytkowaniu pozostawia wiele do życzenia bo się ten jedwab strasznie kulkuje  i mechaci ale nosi się wyśmienicie.Wełna użyta do zrobienia tej przędzy jest trochę szorstka - wg mnie to jakiś Kent lub podobne runo, że też nie pieszą na motkach z jakiej rasy owiec użyto runa :(


Ten sweter powinien przetrwać kilka sezonów bo jest to typowy sweter na zimowe wyjścia z domu pod gruby wełniany płaszcz, nie ma szans bym w takim swetrze wybrała się gdzieś "w gości" bo siedzenie w domu w golfie to nie dla mnie. Sweter ma za zadanie grzać mnie na dworze i do tego będzie idealny bo grubiutki. Kupiłam włóczki 500 g i zostało może z jakiś 20 g na swoje swetry wiem ile potrzebuję a na sweter PM musiałam dwa razy dokupić. 


Sweter jest robiony od dołu zupełnie bezszwowo i już wiem, że czeka mnie prucie tego podkoszulka, ten sweter pomimo symetrycznej konstrukcji leży na mnie dobrze a podkoszulek nie, sama myśl, że na własne życzenie tak się urządziłam mnie złości. Sweter zrobiłam na podstawie zdjęcia z jesienno-zimowego magazynu Knitescene (pisałam o tym tu) jedyna zmiana to ściągacz golfa -  u mnie  2 na 2. Reszta praktycznie taka sama ale to tak zwykły sweter, że właściwie nie ma co o nim więcej pisać.
Tył i przód taki sam szew boczny udawany z jednego oczka prawego przekręconego, jedynie co mnie denerwuje to zbieranie oczek w jednym kierunku nijak nie chce być ładniejsze ale ja stawiam oczka zupełnie inaczej niż większość znanych mi dziergających osób i może stąd ta ząbkowata natura.


A że skończyłam sweter i uwolniłam druty to mogę śnieżyć co czynię z prawdziwą przyjemnością po tak nudnym "zwyklaku" :)


Pogodnych dni Wam życzę a szczególnie pogody ducha, wszak to jesień ...

niedziela, 8 listopada 2015

Znowu o niczym


W ostatnim tygodniu wiele rzeczy nie powstało, bo ogród wymagał zabezpieczeń na zimę, więc stawialiśmy chochoły, okładałam truskawki i sypałam liście pomiędzy donice z miętą może coś przeżyje. Pogoda w dalszym ciągu nas rozpieszcza a na mgliste, oszronione poranki z przebłyskami słońca nie mogę się wręcz napatrzeć :))
Przędzenia było niewiele ale już teraz wiem, że runo z owiec nowozelandzkich w wersji "soft" będzie mi towarzyszyło w niejednym projekcie. Wielokrotnie pisałam, że sam merynos mnie nie zachwyca ale jego krzyżówki to już inna historia. 
 




Szare Corriedale dla kontrastu bo biel tego runa jest wyjątkowa a na dodatek włos ma blask, to runo po prostu się błyszczy może nie jak jedwab ale nie ustępuje mojemu ulubionemu Bfl. Jak na merynosa przystało ma ową "puchatość" charakterystyczną dla run merynosów, no i przędzie się o dużo lepiej niż merynosa - przynajmniej mnie.
Z pofarbowanej w odcienie niebieskiego czesanki powstał taki oto motek, będzie tłem do wzoru śnieżynek na czapce, którą ostatnio narysowałam. Zobaczymy jak będzie wyglądał w dzianinie bo czesanka była farbowana przez posypywanie barwnikami, farbowałam tak motki i w dzianinie we wzory wrabiane wyglądało to całkiem znośnie ale tutaj najpierw była farba a dopiero później nitka - bardzo jestem ciekawa efektu. Sam motek wygląda tak, trudno się dopatrywać jakiejś prawidłowości w układzie kolorów po prostu wielokolor  niebieskiego.


Przy okazji niebieskości muszę się pochwalić, że dostałam takie cudo, Monika znana bardziej jako Incarna obdarowała mnie własnoręcznie, naturalne barwionym runem :) Jest to runo farbowane w indygo mam nadzieję, że widać to niepowtarzalne wybarwienie, które można uzyskać tylko z naturalnych barwników, to nigdy nie jest czysty kolor to kolor z podtekstem i dlatego tak mnie fascynuje :))

Bardzo dziękuję Moniko :)

Takie światło jest jak najbardziej wskazane do zabaw w farbowanie i chociaż czasu jak zwykle tyle co nic to trochę musiałam się pobawić. Mój wiecznie żywy projekt "celtyckiego" swetra jest już w sferze doboru kolorów. Ten motek będzie wykorzystany w zupełnie innym celu ale kolorystyka w nim jest wybarwiona z myślą o tym właśnie swetrze na dodatek wzór z tego swetra będzie nim haftowany co da mi ogólny pogląd czy to słuszna droga.


Za tło do wzoru posłuży wcześniej pokazywany motek szarego Corriedale , w swetrze tło będzie znacznie bogatsze ale ten zestaw już powinien dawać przedsmak tego co zamierzam.Wiem jakich run użyję do przędzenia na ten sweter, wiem jak powinien wglądać, bo wprowadzę kilka zmian nie będę się sztywno trzymać oryginału tylko jeszcze nie zdecydowałam czy barwić runo czy gotowe motki.


   

Golf z malinowej czerwieni jest do bólu nudny, z wyglądu i podczas dziergania, no po prostu same prawe, już nawet zaczęłam czapkę w śnieżki ale okazuje się, że potrzebuję drutów ze swetra więc nic innego mi nie pozostało tylko cierpliwie kończyć lub kupić nowe bo tak też czynię :)




Jeżeli zastanawia was dziwna ostrość zdjęć a raczej jej barak to muszę się przyznać do ręcznych ustawień aparatu, aparat z firmy o super renomie po 2 latach nie działa i to nie jakiś kompakt tylko lustrzanka już za niezła kasę, miało być wygodnie a jest tak, że muszę ustawiać wszystko :(  Jakbym chciała aż takiej wiedzy to bym na kurs fotograficzny poszła lub do jakiejś szkoły a tak pozostanie odkładać na naprawę albo zabrać się za pokaźny zbiór książek PM z tego zakresu.


Słonecznie, jesienne pozdrawiam Was.

niedziela, 1 listopada 2015

Słodkości

Zaspane po wczorajszej zabawie w przebierańców podstarzałe dziecko zwlekłam z łóżka by robiło za sierotkę :)) Jak widać a raczej nie widać, losowanie odbyło się w tempie atomowym - aparat ostrości nie zdążył ustawić. 


Za to ja już bez pośpiechu wyraźnie sfotografowałam kogo to zaspane dziecko wylosowało :)
Bardzo Wam dziękuję wszystkim za zabawę gratuluję wylosowanym dziewczynom i proszę o potwierdzenie adresów do wysyłki (poślijcie na mojego maila) .


Zdjęcie jest dość wyraźne ale dla pewności proszę o kontakt Alicję i Incarnę :)


Pozdrawiam Was w słoneczny piękny dzień ale nie pozostawiający złudzeń - zima nadchodzi.