niedziela, 26 czerwca 2016

Gotland, Wens i Brexit


Uwolniwszy kołowrotek od nitek na celtycki sweter z prawdziwą przyjemnością zaczęłam prząść runa, które od dawna chciałam poznać. Pierwsze to runo Gotland - pisałam o nim tu, wiedza książkowa to jedno ale samo spotkanie z runem przy kołowrotku to już inna historia :)


Przędzie się dobrze nawet bym zaryzykowała stwierdzenie, że znacznie lepiej niż inne tego typu runa, włos sunie pomiędzy palcami płynnie, nitka przypomina trochę szczotkę do mycia butelek ale to ma swój urok, jedyny minus to przy przędzeniu czesanka się sypie podobnie jak alpaki i moher. Moja nitka jest z przeznaczeniem na męskie skarpety, uprzędłam 3 single, które połączyłam w tradycyjnej 3-nitce.


 Nitka wyszła ładna, o dziwo miękka jak na dość ostre runo tzn. podgryza ale obawiałam się o wiele większego wampira.
Drugie z run, które czekało na mnie to znane Wensleydale ale to runo kupiłam z innego źródła jest trochę delikatniejsze od typowego brytyjskiego Wensa ale z tą samą falą i błyskiem.


Poddałam je farbowaniu na kurczaka - złotego kurczaka :), użyłam wszelkiej żółci jaką posiadam bo tak jak pisałam kilka postów temu o farbach to obawiam się, że już długo nie pożyją. Oczywiście żółtego barwnika zostało mi jeszcze na ufarbowanie całego stada owieczek ale przynajmniej wiem, że na razie jest dobry.

ptasi żółty, żółty, ciepły żółty, ochra  i azteckie złoto 
Kolory piękne się mienią na błyszczącym włosie owieczek rasy Wensleydale, czesankę przędło się średnio przyjemnie jak to runa tego typu bardzo długi włos nie zawsze gwarantuje ładną nitkę, na dodatek to runo dość szorstkie i nie wszystkim przypadnie do gustu.


Nitka również jest 3-nitką może nie do końca to dobry wybór ale jak się nie spróbuje to się nie wie - typowe 2- nitki są o wiele wdzięczniejsze z tego runa.
"Złoty Kurczak" dla mnie jest nie do wykorzystania ale znam kogoś komu powinien sprawić przyjemność :)


Temperatura otoczenia wymusiła porzucenie dziergania swetra z alpaki dla PM na rzecz form mniejszych nie opatulających człowieka - czynię skarpety z wcześniej opisanego Gotlanda i muszę przyznać w dzianinie wełna też mi się podoba.
Prawdopodobnie będzie to odpowiednie runo na skarpety dla osób, które lubią lekkie podgryzanie chociaż na stopach może okazać się, że tego w ogóle się nie czuje.


Mój blog jest o wełnie, o różnorodności run i raczej nie wtrącam tu innych sfer życia ale trudno przejść obojętnie nad tym, że Anglicy postanowili wyjść z unii. Nie mam zamiaru tu roztrząsać powodów za i przeciw, z coraz większym smutkiem patrząc jak populizm skutecznie zabija wspólnotę ale z mojego punktu widzenia nie jest dobrze. Prowadząc mały sklepik z runem oparty na angielskim dostawcy mam powody do obaw czy nie jest to ostatni, krótki okres kiedy mogę jeszcze kupić wełnę w ramach wspólnoty - po wyjściu z unii zakupy staną się procedurą celną będzie to trwało dużo dłużej  i nie ulega wątpliwości na pewno będzie drożej :(
Pewnie można szukać na terenie Europy innego dostawcy ale nie ma co ukrywać nikt nie ma takich tradycji, zamiłowania, wiedzy na temat ras wełnodajnych  oraz tak bogatej i różnorodnej oferty - to tak jakby szukać serów w Anglii mając ograniczony dostęp do Francji.
Przykro mi, że ta wolność poznawania tak szybko się skończyła w przypływie paniki miałam zamiar nakupić runa dla siebie ale na ile lat mam ten zapas uczynić :(
Właśnie czekam na dostawę z Anglii kto wie kiedy i czy będzie następna i na jakich warunkach.

Tak trochę smutno Was pozdrawiam



niedziela, 19 czerwca 2016

W miejscu

Niby do przodu ale tak jakbym w miejscu stała, kiedy kradnie się czas to nawet to co sprawia przyjemność staje się udręką, że dzieje się tak wolno. Nareszcie udało mi się uporać z uprzędzeniem wełny na celtycki sweter trwało to dość długo, już nie wspominając o tym od kiedy mam zamiar zrobić ten sweter. Niestety samo dzierganie poczeka do jesieni w tej chwili mam sporo innych zajęć pobocznych i nie tylko a na dodatek rozgrzebane robótki, cały zestaw "wdzięcznościowych" skarpet do zrobienia no i chęć poznania nowych run, które od miesięcy czekają.
Motki wyprałam, nawet nie miałam czasu suszyć jak to mam w zwyczaju pod obciążeniem tak sobie powiewały na wietrze,  dlatego takie "dzikie"  ale naturalna kolorystyka sama w sobie bardzo mi się podoba i kto wie może coś w tej tonacji należy uczynić.


Pomimo tego, że motki będą używane dopiero za jakieś 2 miesiące to nie mogłam się powstrzymać by części nie zwinąć, poukładać kolorami jak ma to wyglądać w swetrze. Teraz mam czas się zastanawiać czy to na pewno ten zestaw oczywiście dzienne światło trochę przekłamuje kolorystykę ale namiot bezcieniowy już znacznie lepiej ją ukazuje.


Cały ten urobek to prawie 1800 g wełny uprzędzionej w 3-nitkę,  oczywiście na sweter tego stanowczo za dużo ale mam jeszcze chęć zrobić szal w tych barwach, a może się okazać, że zostanie jeszcze na czapkę :)


Tonacja ciepła, lekko przydymiona, jedynie czerwienie dość ostre ale na szarym tle powinny wyglądać dobrze.




 Sweter będę robiła na jesieni ale próby zrobiłam już teraz, oczka trochę "pijane" - już odzwyczaiłam się od robienia wzorów wrabianych po lewej i prawej, przepadłam dla stylu dziergania Fair Isle. Ta próbka powiedziała mi jakich użyć drutów a na dodatek będą zmiany kolorystyczne łososiowy motek pominę a róże staną się jeszcze bardziej przydymione - w brąz pójdą :) Całkiem możliwe, że do jesieni wyewoluuje coś zupełnie innego. 





Sweter PM powoli pnie się ku górze do jesieni skończę :), a ja trwam w zachwycie nad drutami z czerwoną żyłką, bardzo ostrożnie piszę wszelkie pochwały ale te druty (bambusowe ChiaoGoo) są dla mnie objawieniem - oby mój zachwyt z czasem rósł dalej.



Haftu na firankę przybywa mizernie bo wydłubałam igłą dziurę w palcu ale do czasu drobnego remontu w kuchni powinna być gotowa. 


Pomimo, że szydełka nie lubię a czasu jak na lekarstwo to dopadła mnie chęć posiadania nowej firanki w oknie sypialni, na dodatek z filetu, co do którego mam bardzo mieszane uczucia niby go nie lubię ale koniecznie muszę spróbować jak się go robi - grunt to zdecydowane poglądy :)
Sama wyrysowałam taki panel i po zrobieniu pierwszego zdecyduję czy dalej w to brnąć czy jednak sobie odpuścić.


A w tej chwili cieszę się z odzyskanej wolności przy przędzeniu - będę poznawać "stare nowe" czesanki, a na dodatek czekam z niecierpliwością na dostawę uzupełniającą stany w sklepiku i oczywiście przy okazji na kilka nowości :)

Pozdrawiam Was przędąc Gotlanda.

niedziela, 5 czerwca 2016

Farbiarsko

Sprawa przędzenia wełny na celtycki sweter ciągnie się jak brazylijski serial jest już tak nudno, że za chwilę się zniechęcę do realizacji całego projektu. Niestety zostało jeszcze dość sporo brązu do uprzędzenia i poddania farbowaniu ale ja by przerwać tą monotonię postanowiłam dla odmiany kilka motków pokolorować. No i entuzjazm lekko powrócił, jestem znowu zafascynowana wzorem, kolory wyszły tylko Wy tego nie widzicie bo to co na zdjęciu nijak ma się do rzeczywistości.



Jak  będzie komplet czyli jeszcze brakujące brązy postaram się o zrobienie zdjęć w namiocie bezcieniowym by jak najlepiej oddać wybarwienie tych motków bo na zdjęciu wszystkie krzyczą kolorem a tak nie jest barwy są żywe, intensywne ale nie krzykliwe - zdjęcie kłamie !! Czerwienie są dwie jedna to "Fire Red" z Jacquard'a kolor z puszeczki niemieszany a druga to moja mieszanka z barwnika Eurolany, czerwień w ciepłym wydaniu taki cynober - na zdjęciu różnica subtelna.


 Druga fotograficzna porażka to kolor różowy, który w rzeczywistości jest bardzo stłumiony wymieszany z Jacuqard'a i Eurolany użyłam trzech barwników w tym żółci wiec motki na zdjęciu kolor sobie zmyśliły w rzeczywistości są różowe ale bez tego szaleństwa ze zdjęcia. Łososiowy też jest bardzo spokojny - nic nie pozostanie tylko zrobić zdjęcia jeszcze raz bo to zupełnie oderwane od stanu rzeczywistego.
Musiałam jeszcze ufarbować kolor wielbłądzi (taki brązowo-żółty) jak wymieszać wiem, jak farbować też ale to nigdy nie gwarantuje, że efekt będzie taki jak oczekujemy. Ostatnio na FB też była dyskusja, że barwniki lubią się rozwarstwiać i proszę oto przykład tego na co nie mamy wpływu.


Po analizie tych przypadków rozwarstwienia dochodzę do takich wniosków :
- rozwarstwienie barw występuje najczęściej jak chcemy ufarbować wełnę na pastelowe kolory z mieszanki barwników, którą same zrobimy - wtedy pomimo zachowania wszelkich procedur najszybciej łapie barwnik najmocniejszy w moim przypadku czerwony, 
- mocnego barwnika jest na tyle mało, że łapie tylko fragmentarycznie stąd te smugi koloru, 
- pastelowe kolory najlepiej farbować z barwników przygotowanych fabrycznie dobierając tylko odpowiednie nasycenie koloru ( ecru z Jacquard'a),
- na runach delikatnych zdarza się to najczęściej.




No i mamy później taki melanż, którego wcale nie chciałyśmy jeszcze na etapie runa można to jakoś sensownie uprząść farbowana nitka taka pozostanie. 


Rozmawiając ostatnio z Moniką  zadała mi pytanie, które barwniki bym poleciła. Właściwie to nie mam ulubionych każde z nich mają swoje zalety i wady.




"Kakadu" - zaletą jest cena i dostępność, wadą nie do końca odpowiadająca mi paleta barw i czarny, który jest mieszaniną innych barwników co przy próbie barwienia na grafit lub szary daje efekt brudnej szmaty. "Jacquard" - piękna gotowa kolorystyka, w miarę bezproblemowe łączenie barwników ale cena dość spora i trzeba naprawdę sporo farbować by je szybko wykorzystać, bo moje barwniki po 2 latach się zniszczyły, szczególnie te z żółtym i czerwienią chociaż burgund też  przepadł :(
"Simplicol" jest w tej chwili dostępny w drogeriach Rossmann ale ja farbowałam nim od dawna (siostra słała z zagranicy) wybarwia dobrze ale się spiera, cena też nie najmniejsza.
"Eurolana" ma małą paletę barw do tego spora cena i mam wątpliwości co do żółtego barwnika, który zbija się w grudy, kolory można uzyskać przez mieszanie barwników, nie zawsze otrzymujemy o co chcemy ale jak już zapoznamy się z zasadami przynoszą sporo radości, bardzo intensywny barwnik - małą ilością można wiele.
Oczywiście są to moje spostrzeżenia bardzo subiektywne i bardzo rozciągnięte w czasie bo nie farbuję wiele chociaż niekiedy coś tam zmaluję :)


Prawie ale nie do końca oryginalne wybarwienie różu w towarzystwie brązu, który się przędzie na zakończenie prac nad motkami na ten sweter. Brąz to Finnish w naturalnym kolorze, wygląda dość dobrze w tym zestawie.


Pozdrawiam Was z nadzieją na rychłe ukończenie brakujących motków :)