niedziela, 23 października 2016

Sari Silk czyli jedwab z Indii

Jakieś cztery lata temu dostałam cudny prezent w postaci "śmieciowych battów" (pod linkiem opowieść o nich) tak mnie zachwyciły, że od tego czasu moje myśli cały czas krążą wokół własnoręcznych mieszanek . W takich mieszankach można wykorzystać wiele materiałów, rzeczy uważane przez innych za odpad w połączeniu z czesanką dostają drugie życie i to wręcz podziwiane "życie" :) 

gręplowane odpady jedwabne po sari

Nie będę ukrywać ale po wełnie drugą moją miłością jest jedwab, nie ma chyba drugiego tak pięknego a za razem uniwersalnego włókna jak właśnie jedwab. Odpady po produkcji sari są bardzo dobrze znane prządką tworzącym własne mieszanki pod nitki, co nie powinno dziwić bo jest to jedwab po produkcji jednych z droższych materiałów do tego pięknie wybarwiony.
Resztki jedwabiu zakupiłam u źródła czyli w Indiach w miejscu gdzie sari jest produkowane i muszę przyznać takie zakupy to też przygoda szczególnie dla PM, który jeździł po urzędach celnych by załatwić formalności za niespełna dwu kilogramową paczuszkę.

nitki jedwabne 
Takim to sposobem mogę wzbogacić ofertę w sklepiku o dodatki do własnoręcznych mieszanek, pierwsze zakupy nie były zbyt wielkie ale zobaczymy może będzie to stała pozycja w sklepiku. Nitki mienią się wieloma kolorami za to jedwab gręplowany w przewadze błyska pomarańczem tak często widywanym w strojach indyjskich. Kolorów nie będę wybierać tak więc przygoda z tworzeniem nitki zacznie się już w momencie zakupów - nie wiadomo jaki kolor się dostanie :)



Oprócz nitek poprodukcyjnych, kupiłam również wstążki jedwabne jest to odpad tkacki ale doszłam do wniosku, że idealnie wzbogacą jakieś projekty tkackie w stylu Chanel.
Wstążki są prawie białe więc nadać im można dowolny kolor i nie będę dzielić tych motków, motek to ok. 100 g i ok 85 m (90 jardów).


Ostatnia rzecz, która przyszła w paczce z Indii to "silk fiber sheet" - naturalny jedwab w płachtach, jest solidnie droższy od morwowego i trochę skrzypi ale z samej ciekawości musiałam zobaczyć co to jest i jak się będzie przędło a włókna są pięknie długie.

Czasu mi od ostatniego wpisu nie przybyło a jest go wręcz jeszcze mnie ale nie mogłam się powstrzymać by nie poczynić małych prób jak to będzie wyglądało w nitce. Niestety nie mam drumka ani tabliczki do robienia rollagów ale na zwykłych czesakach też można coś wymieszać :)


Brązowy merynos upstrzony turkusowym puchem jedwabnym nie wymagał specjalnie dużo pracy.


Za to nitki jedwabne są dość niesforne robią pętelki i kokony ale o to chyba w tej nitce chodzi by zaskakiwała nie tylko kolorem ale również fakturą.


Druga mieszanka to wełna, tencel i nitki z sari.


Ilości nawet trudno nazwać aptecznymi, te kilka chwil przy kołowrotku uświadomiło mi jak bardzo mi brakuje przędzenia :( Niestety muszę jeszcze jakiś czas poświęcić na pracę  i może będę miała na tyle czasu by znowu cieszyć się z tworzenia własnych nitek szczególnie teraz kiedy mam jeszcze takie bogactwo do wyboru.


Obie nitki bardzo mi się podobają na dodatek ta brązowo turkusowa ma już jakieś nieśmiałe widoki by zaistnieć w dzianinie - tylko ilość musi być większa.



Jedwabie w sklepiku będą sprzedawane pod angielskimi nazwami by nie stresować PM, który często wypisuje paragony :) Oczywiście w opisie będzie kilka słów po polsku :)

Nie odpisuję na komentarze, nie komentuję ale jak tylko minie szaleństwo to nadrobię wszystko ...
no taką mam nadzieję :)

Pozdrawiam Was niedzielnie.

niedziela, 9 października 2016

Mężowskie rękawiczki

Pod koniec zimy jakoś tak na przełomie lutego i marca będąc w Aldi'ku PM zobaczył rękawiczki i stwierdził, że chociaż jest mu zawsze ciepło, to niekiedy rękawiczki by się przydały. Oczywiście ja skwapliwie rzekłam, że po co kupować ja uczynię. Uczynić jedno a zadowolić PM to już inna historia, no bo muszą być takie ciepłe ale żeby dało się w nich coś zrobić bez zdejmowania, na dodatek oczywiście odpadają wszelkie jaśniejsze barwy - ze względów oczywistych :)


Pierwsza moja myśl to uprząść wełnę ale jak na złość od ponad 4 tygodni na kołowrotek  tylko spoglądam, nie mam czasu  by prząść :(  Za to mam całkiem spory zapas włóczek wszelakich a na dodatek po mężowskim swetrze zostały motki alpaki i to w bardzo stosownym kolorze na takie rękawiczki. Nie chciałam zrobić ich całych w graficie, na dodatek wzory wrabiane ładnie pogrubiają dzianinę przez co jest cieplejsza za to palce robione na drutach nr 2 bardzo ściśle, są władne coś tam czynić a za razem są ciepłe.


Wzór na rękawiczki jest z książki "Fearless Fair Isle Knitting" - Kathleen Taylor, pozycja która leży już u mnie bardzo długo ale rzadko jest wykorzystywana, wzór musiałam trochę przerobić ale i tak uważam, że wyszło całkiem dobrze. 
Z wielkim żalem zauważyłam, że rysowanie wzorów ręcznie już mnie tak nie bawi jak kiedyś w tej chwili, może to spowodowane brakiem czasu - ręczne rysowanie przegrywa z Corel'em. 


O wiele prościej i szybciej tworzę wzory w programie niż na papierze, pomyłki niweluje się w sekundę nie mówiąc o wyrazistości wydruku. 


na projekt z bielą lepiej się patrzy (nie cierpię "ślepić" podczas dziergania)


Na projekcie gwiazdki wyraźnie są widoczne ale ja nie miałam zamiaru używać białej nitki (ze względów oczywistych) zamiast białych śnieżynek są jasnoszare a czerwień nie jest czerwienią tylko nitką pozostałą z moich rękawiczek o wdzięcznej nazwie "suszone pomidory" :)



Wzór przez użycie szarości nie jest tak widoczny ale o to mi chodziło w przypadku męskich rękawiczek, za to damskie można z powodzeniem uczynić z białymi śnieżkami.
Długość palców kontrolowana podczas dziergania więc rękawiczki są dokładnie na wymiar :)
Do rękawiczek będzie czapka do kompletu i takim to sposobem PM ma sweter z alpaki i zimowy komplet z resztek po swetrze.

A ja przeglądając nowy katalog z BT zachwyciłam się tym cudnym projektem swetra autorstwa  Norah'y Gaughan ( bardzo lubię jej projekty) i nawet długo się nie zastanawiałam, okazało się, że wełna jakoś sama się zakupiła :) Cóż począć, uprząść nie mam czasu a bez kołowrotka jest źle a gdyby jeszcze brakło dłubania na drutach to już byłby kataklizm.


https://www.brooklyntweed.com/shop/mohr-for-her/
Wełnę wybrałam w kolorze jasnego beżu z nutką szarości i jest to Merino Extra Fine z Drops'a, w opisie jest, że włóczka jest tak skręcona by uwydatniać wzory strukturalne a to rzecz, którą bardzo chcę sprawdzić, kto wie może podpatrzę i da się kiedyś spróbować uprząść ręcznie taki rodzaj nitki. 

Nie wiem kiedy na blogu o przędzeniu pojawi się jakiś wpis o tej tematyce ale obiecuję, że następny będzie o nowościach w sklepiku, które mogą urozmaicić zwykłą czesankę :)

Pozdrawiam Was z nadzieją na ciepłą słoneczną jesień.